Obsługiwane przez usługę Blogger.

17 najlepszych ciekawostek o Wiedniu.

1. Może brzmieć to nieco dziwnie, bo w końcu jak niemiecki może być ładnym językiem... ale eksperci uważają, że to właśnie Austriacy mówią najpiękniejszym i najbardziej melodyjnym niemieckim.

2. Od kilku stuleci Wiedeń znany jest na świecie jako muzyczne centrum. Wszystko to za sprawą muzycznym geniuszom, którzy rozsławili je dzięki swoim kompozycjom. Byli to m.in. Mozart, Beethoven, Schubert oraz wielu innych.

3. Katedra św. Szczepana jest kościołem macierzystym Archidiecezji Rzymskokatolickiej w Wiedniu. zbudowana ponad 700 lat temu stała na straży miasta, a Austriacy uważają ją za jeden z najwspanialszych zabytków miasta.

4. O Wiedniu mówi się również jako "Miasto marzeń" czy "Miasto muzyki".

5. Znaleziono dowody, że już w 500 r. p.n.e. na terenie Wiednia, nad Dunajem, osiedlili się Celtowie.
6. Niezwykle dobrą nowiną dla miłośników psów będzie to, że Austriacy kochają naszych czworonożnych przyjaciół. Zatem śmiało zabierz swojego pupila do pracy, na kawę czy na obiad, przecież biedny nie zostanie sam w domu!

7. W 1865 r. w Wiedniu pojawiło się pierwsze połączenie tramwajowe, które dziś ma długość 179 km, a ponadto jest jedną z najstarszych i najdłuższych sieci tramwajowych na świecie.

8. Może i francuski croissant kojarzy Wam się z Paryżem... może i jest w tym trochę prawdy, ale ile? Czy wiesz, że pierwszy francuski croissant został wypieczony w Wiedniu przez miejscowego piekarza w 1683 roku? Zapytacie więc dlaczego francuski? Otóż ten sam piekarz wyjechał następnie do Paryża, gdzie otworzył swoją własną piekarnię, ów croissant na dobre zadomowił się we Francji.
9. Pozostając w temacie jedzenia i to nie byle jakiego, bo słodkiego! W 1832 r. 16-letni uczeń szefa kuchni Franz Sacher miał za zadanie przyrządzić przysmak dla księcia Metternicha. Wtedy jeszcze nie wiedział, że tort zostanie pokochany przez tak ogromną publikę. Dziś nazywa się Tortem Sachera a oryginalnego smaku można skosztować nie gdzie indziej, jak w Hotelu Sacher w Wiedniu.

10. Świetna baza wypadowa do pobliskich dużych miast Europy? Bezapelacyjnie Wiedeń, który leży w samym jej środku. Stąd wyruszysz w niedaleką podróż do Bratysławy (1h), Budapeszt (3h),  Praga (4h) czy Monachium (4-5h).

11. Najstarszą zachowaną gazetą codzienną, wydawaną nieprzerwanie od 1703 r. aż po dziś dzień, jest Wiener Zeitung.

12. W 1913 r. Wiedeń zamieszkiwały takie osoby, jak Stalin, Trocki, Hitler, Tito oraz Freud. Co ciekawe, ich mieszkania znajdowały się w promieniu kilku kilometrów od siebie i byli stałymi bywalcami tych samych kawiarni.
13. Polski generał, minister wojny, naczelny wódz Wojsk Polskich Księstwa Warszawskiego, marszałek Francji - Józef Poniatowski, urodzony właśnie w Wiedniu 7 maja 1763 r.

14. Do 1938 r. po wiedeńskich drogach samochody poruszały się lewą stroną jezdni.

15. Prater, to najstarszy na świecie park rozrywki, który powstał w 1766 r. z woli cesarza Józefa II.

16. Średnia temperatura w Wiedniu latem wynosi od 20*C do 30*C, natomiast zimą spada do 0*C.

17. Cechą charakterystyczna starych austriackich miast, która na pewno nie umknęła waszej uwadze, są brukowane ulice.

Wiedeń, Austria

Stambuł | 3 dni w największym mieście Europy

Ortaköy Mosque
W największym mieście Turcji, Europy i jedynym takim na świecie, bo położonym na dwóch kontynentach na raz, przyszło mi spędzić trzy dni. Miastem tym jest była stolica Turcji, czyli Stambuł... Istanbul... a może Konstantynopol?

Stambuł czy Istanbul?
Jak to w końcu jest z tą nazwą? Dlaczego po polsku oficjalnie mówimy Stambuł, gdy po turecku od lat jest to Istanbul? Po niemiecku, włosku i angielsku wciąż Istanbul, po francusku Istanbul lub Istamboul. Jeśli wierzyć książkom, encyklopediom czy innym źródłom, nazwa pochodzi od zniekształconych "po turecku" greckich słów εἰς τὴν πόλιν (eis ten polin). Jedynymi językami poza polskich, w którym nazwa Istanbulu zaczyna się bez "I" są białoruski, rosyjski i ukraiński.
Definicja zaczerpnięta z sjp.pl

Szybka lekcja historii.
Ale jak już dotarliśmy do (umówmy się na polską wersję) Stambułu, to warto też wiedzieć o nim kilka, moim zdaniem, niezbędnych i przede wszystkim ciekawych faktów. Kto uważał na historii, skojarzy fakty. Obecny Stambuł, to niegdyś Konstantynopol, czy Bizancjum. Historia miasta sięga aż 660 roku przed Chrystusem. Najpierw greckie, później rzymskie. Cesarz Konstantyn Wielki przekształca miasto na siedzibę cesarstwa, nazwaną Konstantynopolem. W 395 roku dochodzi do podziału Imperium Rzymskiego na Cesarstwo Wschodnie i Zachodnie. Imperium Zachodnie upada w niecałe sto lat, Wschodnie (Bizantyjskie) ze stolicą w Konstantynopolu trwa jeszcze przez następne 1000 lat. Przez kolejne 500 lat jest pod władzą Imperium Osmańskiego, by 1923 przekształcić się w we współczesną republikę na czele z pierwszym prezydentem Turcji - Ataturkiem. Historia tego miasta liczy sobie ponad 2500 lat! A od 1930 roku miasto widnieje pod szyldem Istanbul.
Jak już liznęliście w 2 minuty to, co było kilka lat na historii w szkole, przejdźmy do zabytków!
Hagia Sophia
Hagia Sophia
Na pierwszy ogień, tak jak to było podczas mojego pobytu w Stambule, idzie Hagia Sophia, która niesie za sobą naprawdę ciekawą historię. Pierwszy, największy rozkwit miasta nastąpił za czasów panowania cesarza Justyniana. To dzięki niemu powstała w Stambule Hagia Sophia, pierwotnie znana jako Kościół Mądrości Bożej. Uważana jest również za jedną z najwspanialszych budowli wzniesionych przez człowieka.

Wzniesiona w VI wieku przez cesarza Justyniana, jako symbol wysiłków cesarza w kierunku odbudowy Cesarstwa Rzymskiego, ale tym razem ze stolicą w Konstantynopolu. Budowa trwała zaledwie 5 lat, 10 miesięcy i 10 dni, w latach 532-537r. Przez tysiąc lat, Hagia Sophia była najwspanialszą świątynią świata chrześcijańskiego.

Ogołocona i przekształcona w katedrę rzymskokatolicką została w trakcie czwartej krucjaty, kiedy to krzyżowcy złupili Konstantynopol (1204-1261).

W 1453 roku, Mehmet II Zdobywca, przejmuje władzę w Konstantynopolu, a Hagia Sophia zostaje przekształcona w meczet. Mehmet II finansuje dobudowanie pierwszego minaretu, a kontynuują to kolejni władcy zamieszkujący Konstantynopol.

Od 1935 roku nosi status muzeum, nadany przez Ataturka.

Hagia Sophia praktyczne informacje
Chcąc nie chcąc, Hagia Sophia jest obowiązkowym punktem wszystkich wycieczek, zatem ciężko będzie uniknąć tłumów. Koszt biletu to 72 TL, ale warto zaopatrzyć się w Museum Pass, jest to karta, która uwzględnia wejścia do wszystkich atrakcji w danym mieście. Ja jako student tureckiej uczelni mam taką kartę za 30 TL i wstęp do wszystkich atrakcji w całej Turcji. Aktualne ceny zakupu karty sprawdzicie na oficjalnej stronie - MUZE.GOV
Wnętrze Hagii Sophii
Wnętrze Hagii Sophii
Błękitny Meczet
Błękitny Meczet
Błękitny Meczet zbudowano w latach 1609-1616, gdy krajem rządził sułtan Ahmed I. Niestety władca zmarł młodo, bo w wieku 28 lat, niedługo po ufundowaniu budowli, którą nazwano później na jego cześć Sultan Ahmed Camii.

Ciekawostką na pewno będzie ilość wybudowanych minaretów. Legenda głosi, że życzeniem sułtana były wieże wykonane ze złota. Złoty, to inaczej altin. Natomiast architekt Sedefkar Mehmet Aga, któremu przydzielono to zadanie, uznał to za zbytek i pozwolił sobie na własną interpretację słów władcy, zamieniając altin czyli złoty, na alti czyli sześć. Tak powstała całkiem pokaźna liczba minaretów wokół Błękitnego Meczetu.

Mówi się też, że celem samego sułtana było zbudowanie świątyni piękniejszej, bogatszej i dostojniejszej, niż jej sąsiadka - Hagia Sophia. Dziś obie budowle robią niesamowite wrażenie na zwiedzających.

Pech chciał, że zawsze muszę trafić na remonty, rusztowania itp. I tym razem nie mogło być inaczej. Z wyczytanych informacji wiem, że w środku meczetu znajduje się 21 tysięcy fajansowych kafli w tonacji błękitnej (stąd też pochodzi aktualna nazwa meczetu), których niestety nie przyszło mi zobaczyć w pełnej okazałości, ze względu na trwające prace wewnątrz świątyni.

Praktyczne informacje
Błękitny meczet sąsiaduje z Hagią Sophią, więc bez problemu go odnajdziecie. Wstęp jest całkowicie za darmo, ale zwiedzanie jest w określonych godzinach (do godziny 17:00). Przed wejściem trzeba udać się do pań w drewnianej budce, by za darmo wypożyczyć chustę i długą spódnicę. Należy pamiętać, że przed przekroczeniem progu świątyni obowiązkowo trzeba mieć zakryte ramiona, nogi i głowę, oraz zdjęte buty.

Pałac Topkapi
Topkapi
Nazwa Topkapi oznacza dosłownie Bramę Armatnią i wywodzi się od armat, które strzegły pałacu od strony morza. Sarayi to z perskiego pałac i tak nazwali go sami Turcy. Był to przez wieki pałac,  najwspanialszy i najpotężniejszy ze wszystkich.

Skoro znamy już nazwę budowli i jej znaczenie, przejdźmy dalej, do historii. Pałac był siedzibą osmańskich sułtanów, przez prawie 400 lat, od momentu zdobycia Konstantynopola. W 1453 roku Mehmed II po zdobyciu miasta, przeniósł tu stolicę swojego państwa z Adrianopola i zaczął poszukiwania idealnego miejsca na pałac dla siebie. Nie znalazł żadnej budowli spełniającej jego oczekiwania, więc nakazał wybudować pałac godny swojego majestatu. Budowa pierwszej wersji trwała około 7 lat, a na przestrzeni wieków, za sprawą kolejnych władców, pałac zmieniał swe oblicze, gdyż każdy dodawał "coś od siebie". Ostatecznie budowla doszła do ogromnych rozmiarów, z czterema dziedzińcami i wieloma budynkami pochodzących z różnych okresów. W swoich latach świetności pałac liczył 600 tys. m2, a na jego terenie zamieszkiwało około 4000 osób.

W 1856 roku, sułtan Abdul Mecid I podjął decyzję o przeniesieniu swojej siedziby do Pałacu Dolmabahce, wybudowanego w europejskim stylu. Topkapi został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, ze względu na przechowywane tam relikwie Mahometa.

Po upadku Imperium Osmańskiego, turecki rząd zadecydował o przekształceniu pałacu w muzeum, i tak od 1924 roku można odwiedzać jego zakątki.

Informacje praktyczne
By móc przejść z jednej części pałacu, do drugiej, potrzebujemy biletu. No nawet nie jednego.. każde przejście przez bramki to dodatkowy bilet, a wejście do Haremu ekstra płatne. Jak już wcześnie wspominałam, posiadam studencką kartę Muzeum Pass i bez ograniczeń przez pół roku mogę korzystać ze wszystkich miejsc w kraju honorujących tę kartę. Będąc na miejscu i decydując się na zwiedzanie, warto zaopatrzyć się w 3 dniową wersję tej karty.
Brama Pałacu Topkapi

Brama Pałacu Dolmabahce
Pałac Dolmabahce
Jeden z najpiękniejszych i najbardziej okazałych pałaców w Stambule, został zbudowany, by pokazać Europie, że Imperium Osmańskie dorównuje jej wielkością i przepychem. Pałac Dolmabahce to mieszkanka stylów łączących wpływy wchodu i zachodu. Zbudowano go tak, by część reprezentacyjna, mieszkalna i administracyjna znajdowały się pod jednym dachem. Po ogłoszeniu republiki, budynku używał Mustafa Kemal Ataturk, jako pałacu prezydenckiego.
Ortakoy Meczet
Ortakoy Meczet
Uważany za jedną z wizytówek miasta, znajduje się tuż nad cieśniną Bosfor, po europejskiej stronie Stambułu. Jest najstarszym z otaczających go aktualnie budynków. Został wzniesiony w latach 1854-1856, w miejscu jeszcze starszego meczetu. Na mnie wywarł największe wrażenie!
Ortakoy Meczet
Ortakoy Meczet
Meczet Sulejmana

Meczet Sulejmana
Fani serialu "Wspaniałe stulecie" (w tym moja siostra!) na pewno niejednokrotnie zastanawiali się, gdzie znajduje się grób Sulejmana i Hurrem. Każda postać, która odegrała ważną rolę na łamach historii, została pochowana oczywiście w Turcji. Pomniki bohaterów znajdują się na dziedzińcu meczetu Sulejmana Wspaniałego.
Meczet Sulejmana
Bazylika Cysterny

Bazylika Cysterny czyli tam, gdzie mieszka Meduza

Budowla znajdująca się pod ziemią, mająca za zadanie gromadzić wodę, w razie wybuchu nieporządanych zamieszek lub konfliktów. Do dziś zachowało się kilka podobnych, lecz ta jest najsławniejsza.

Cysterna została zbudowana w 532 r. na rozkaz cesarza Justyniana i pełniła swoją rolę, aż do zdobycia Konstantynopola przez Turków w 1453 r. Przez następne 100 lat stała pusta i zapomniana przez wszystkich, aż do czasu odkrycia jej przez holenderskiego podróżnika Gyllesa. Jej sklepienie podpiera 336 kolumn, a każda z nich ma 9 m wysokości i oddalone są od siebie o około 4,8m. Cysterna mogła pomieścić aż do 80 tyś. m3!

Według mitologii greckiej, spojrzenie meduzy zamieniało w kamień wszystko, co żyje. Nic dziwnego, że Justynian nakazał obie głowy umieścić jak najdalej w cysternie, do góry nogami, by woda zakryła ich oczy.

W Cysternie kręcono jedną z przygód Jamesa Bonda.

Poza wyżej wymienionymi miejscami, warto zobaczyć też:

  • Grand Bazaar
  • Spice Bazaar
  • Akwedukt
  • Galata Tower
  • Dzielnicę Taksim
  • Przejechać się zabytkowym czerwonym tramwajem
  • Przejechać się pierwszym metro w Stambule
  • Przepłynąć się promem z Europy do Azji
Jeśli planujecie dużo poruszać się komunikacją, a czasem jest to niezbędne, to warto zaopatrzyć się w Istanbulkart, która kosztuje 8 lir, a daje Wam duże zniżki na przejazdy komunikacją. Należy jednak pamiętać, że płacimy za każdy przejazd przykładając kartę do czytnika, dlatego też trzeba doładowywać co jakiś czas kartę.

Stambuł, Istambuł, Turcja

Izmir & Salda Lake

Z natury jestem perfekcjonistką, która lubi mieć wszystko uporządkowane (poza pokojem i własnym życiem, ale to już inna historia), która w kwestiach estetycznych staje na rzęsach, by wszystko ze sobą współgrało i tworzyło przyjemną dla oka całość. Stąd też zrodził się pomysł bloga. Tutaj mam takie moje małe miejsce w sieci, które mogę urządzić i przystroić wedle własnego uznania. Lubię coś tworzyć, najlepiej od nowa. Lubię również mieć wszystko posegregowane, dlatego też wyszłam z założenia, by po każdym zakończonym wyjeździe, na bieżąco pisać o miastach i/lub miejscach, które miałam okazję zobaczyć. I jak zwykle na założeniach się skończyło! Dlatego teraz na szybko, ale z całym moim zaangażowaniem piszę o Izmirze i jeziorze Salda, bo już jutro, w piątek, czeka mnie kolejny autostop!
Idąc chronologicznym ciągiem wydarzeń, pierwszym miejscem podczas naszej zeszłotygodniowej wyprawy było Jezioro Salda. Co takie wspaniałego jest w tej wodzie? Otóż jest trochę inne, od pozostałych, znajdujących się na terenie Turcji, ponieważ jest... wulkaniczne! Dzięki temu, ma wiele zdrowotnych właściwości. Woda ma wysokie stężenie wapnia i magnezu, co korzystnie wpływa na naszą cerę i skórę. Całkowicie za darmo możemy urządzić sobie dzień SPA, na świeżym powietrzu z pięknymi widokami. Korzystajmy z tego, co daje nam natura, ale przy tym nie zapominajmy o umiarze i dbaniu o nią 😊

Czym jeszcze może nas Salda zachwycić? Pewnie niewielu z Was wie... (nie ukrywam, ale sama się dowiedziałam o tym w dniu wyjazdu), ale jezioro to nosi również inną nazwę - TURECKIE MALEDIWY. Spójrzcie tylko na ten kolor wody: niemalże przezroczysta przy samym brzegu, przełamująca się w turkus, by ostatecznie wpaść w granat. W dodatku biały kolor piasku... no właściwie to wprowadzam Was w błąd. Nie jest to stricte piasek. To, co widzimy na zdjęciach i co go przypomina, to malutkie, białe kamyczki.
Myślę, że po takim czasie raczej nie powinny paść pytania "jak tam dojechałyśmy". Otóż ostatnio moim nowym kompanem podróży jest Marcela, która tak, jak ja, ceni sobie zalety autostopu. Tutaj nie było inaczej i jednogłośnie wybrałyśmy ten środek transportu, a Salda była naszym pierwszym postojem, na którym pozwoliłyśmy sobie na chwile wytchnienia, nieudaną próbę wykąpania się w jeziorze i przekąski, przed dalszą drogą (takie zmęczone łapaniem samochodów.. w końcu nie stałyśmy przy drodze dłużej, niż 3 minuty 😂).
Nie przedłużając, przyszedł czas na Izmir! Po drodze był jeszcze Efez, szybki obiad, który wcale nie był kebabem ani falafelem😂 Jedyne czego żałuje w tej podróży to fakt, że nie zobaczyłyśmy ruin antycznego miasta. Czas to jednak nieubłaganie leci, a my się nieco za długo zasiedziałyśmy nad wodą.
Zanim jeszcze dotarłyśmy do Izmiru, miałyśmy pierwszą nieprzyjemną sytuację w samochodzie. Trochę włączył nam się czarny humor i żartowałyśmy z sytuacji, w której powinnyśmy poświęcić temu szczególną uwagę, ale tak było nam łatwiej to znieść. Ale o wszystkich autostopowych przygodach w osobnym poście?

W Izmirze zatrzymałyśmy się u hosta z Couchsurfingu - cóż za wspaniała aplikacja. Duża część podróżników na pewno ją zna. Ja też ją znałam już dużo wcześniej, ale jakoś nigdy nie śpieszyło mi się z założeniem na niej konta. W tym przypadku nas uratowała, bo w ostatniej chwili przed dojechaniem na miejsce, napisałam do 3 osób i jedna z nich - Ozan, od razu się zgodził nas przenocować. Na powitanie kupił nam piwo, oprowadził po mieszkaniu, dał nam osobny pokój, dnia następnego zrobił śniadanie, wycieczkę po mieście i zwieńczył nasz pobyt przepyszną obiado-kolacją. Pewnie miałyśmy ogromne szczęście, że na niego akurat trafiłyśmy, ale... czekajcie - ja w końce jestem w czepku urodzona 😂 odwdzięczyłyśmy mu się czymś słodkim i w niedzielę ruszyłyśmy do domu, zahaczając jeszcze o windsurfing. W drodze powrotnej niestety też nam się trafiły niezłe kwiatki w samochodach, ale no.. o tym innym razem!
Od zawsze siedzi we mnie nature lover, stąd też Izmir nie urzekł mnie tak, jak tawertynowe tarasy w Pamukkale, festiwal balonów nad księżycową krainą - Kapadocją czy chociażby Side - antyczne miasto nad rozpościerającym się Morzem Śródziemnym. Izmir, jak dla mnie, był OK, ale szału na mnie nie zrobił. "Na gruzach doszczętnie spalonego miasta powstała nowoczesna metropolia." Przez pożar miasta, mieszkańcy stracili większość swoich zabytków, została m.in. Wieża Zegarowa, bazar, czy pozostałości po antycznym mieście (w śladowych ilościach).

Nasz spacer zaczął się na początku ulicy imienia pierwszego prezydenta Turcji Ataturka, ciągnącej się wzdłuż Zatoki Izmirskiej. Po drodze mijamy pomnika Ojca Turcji, tego, od którego nazwa ulicy pochodzi. Zanim wsiądziemy na prom, idziemy jeszcze na turecki czaj chwilę odpocząć. I ruszamy!
Podczas przeprawy promem udało nam się zobaczyć pelikana! Cieszyłam się jak głupia, bo natura zawsze robiła na mnie największe wrażenie😊 niestety, fotki brak 💔
Po chwili docieramy na jeden z bardziej zatłoczonych placów w mieście, na którym znajduje się słynna Wieża Zegarowa, jako jeden z nielicznych zabytków, które możemy tutaj oglądać. Dlaczego? Ponieważ  podczas wojny turecko - greckiej w 1923 roku wybuchł pożar, niszcząc całą historyczną zabudowę, jaka stała w Izmirze. Do dziś jednak nie wiadomo, kto go wzniecił, a oba narody oskarżają siebie nawzajem.

Co ciekawe, Izmir przez wieki nosił nazwę Smyrna, która po dziś dzień jest bardziej rozpoznawana, niż aktualna. Udało nam się również dotrzeć do Agory, czyli miejsca, w którym są zgromadzone wszystkie szczątki antycznego miasta, jak i kolumny z czasów cesarstwa Marka Aureliusza, który odbudował Smyrnę po wielkim trzęsieniu w 178 roku. Popatrzyłyśmy sobie na ruiny jedynie zza krat (było nadal kolorowo!😂) i poszłyśmy zwiedzać dalej - uznałam, że nie chce wydawać na to pieniędzy. Przy wejściu jednak stała rzeźba nikogo innego jak.. smyreńczyka numer jeden: Homera. Autora "Iliady" i "Odysei", który urodził się w tym mieście około VII w. p.n.e.
Mały meczet tuż przy Wieży Zegarowej
Nasz spacer zwieńczyłyśmy obiadem przy wieży widokowej, na którą można się dostać starą, potężną windą, podarowaną 100 lat temu przez żydowskiego przedsiębiorcę - Nasim'a Levi (nie wiem, jak odmienia się to imię i nazwisko🤷🏼‍♀️). Dzięki niemu mieszkańcy są zwolnieni ze wspinania się po 155 stopniach schodów, prowadzących na punkt widokowy.
Przyszedł czas na cenowe podsumowanie i wysunięcie kilku wniosków. Za wszystko, co było nam niezbędne do przeżycia, zapłaciłyśmy 75 zł. Do tego doszła kawa ze starbucksa +7 zł (wiadomo, nie musiałyśmy jej kupować) + godzina (a w rzeczywistości dwie godziny) windsurfingu za 80 zł. Za nocleg = 0 zł, to samo za transport = 0 zł. Na winda i kawkę mogłyśmy sobie pozwolić, bo w końcu to co zaoszczędziłeś, to zarobiłeś!!😂

Jeśli planujesz wyjazd do Izmiru myślę, że wystarczy Ci spokojnie jeden cały dzień. Wybierz też go jako pierwsze miejsce zwiedzania, ponieważ Pamukkale, Kapadocja, Marmaris, Fethiye, Side stawiają wysoko poprzeczkę. Mnie jakoś szczególnie nie porwał, oczekiwałam pewnie zbyt wiele, ale malownicze miasteczko Alacati, w którym wyraźnie można było dostrzec mieszankę kulturową turecko-grecką, totalnie zdobyło moje serce - a przechadzałyśmy się uliczkami raptem 20 minut!

Więcej na moim instagramie: @kiproo ❤️

Pamukkale, czyli bawełniany zamek

Po powrocie z kolejnego wyjazdu, którego celem było odwiedzenie Pamukkale, dodałam już dziesiątki informacji co, jak i "z czym to się je", ale przyszedł też czas na uporządkowanie myśli na blogu tak, aby wszystkim łatwo i wygodnie było odnaleźć praktyczne wiadomości.

Póki we wstępie jeszcze jesteśmy, dodam, iż Pamukkale to jedno z piękniejszych miejsc na mapie Turcji. Będąc na wakacjach w jednej z tureckich riwier warto poświęcić jeden pełny dzień na wycieczkę. Z Antalyi to tylko 230 km, nieco więcej z Alanyi i podobnie z Fethiye, Bodrum czy Marmaris. Zdaję sobie sprawę, że jadąc do Turcji na wakacje, raczej marzy nam się błogi odpoczynek na plaży i nie każdemu leży opcja opuszczania jej na cały dzień! Ale Pamukkale to o tyle wyjątkowe miejsce, że warto zarezerwować sobie trochę czasu i zobaczyć to na własne oczy.

Co oznacza "Pamukkale"?
Na początek nazwa. Co tak właściwie oznacza "Pamukkale"? Otóż w dosłownym tłumaczeniu z tureckiego, znaczy "bawełniany zamek" lub z angielskiego "cotton castle". Nazwa adekwatna do wyglądu, jaki przez wieki przybierało Pamukkale, przypominając aktualnie plantacji bawełny w środkowej Turcji. Kto raz z oddali zobaczy to białe wzgórze, nie będzie mieć już żadnych wątpliwości, dlaczego komuś przyszło do głowy nazwać tak to miejsce.

Jak powstało?
400 000 lat temu tereny te doświadczyły serii niszczycielskich trzęsień ziemi, co w efekcie spowodowało wypłynięcie wód termalnych na powierzchnię. Powstałe gorące źródła spływały po płaskowyżu z ogromną prędkością setek litrów wody na sekundę, jednocześnie odparowując i tworząc przy tym tarasy, baseny, stalaktyty i ściany. Piękne białe tarasy powstały z osadów wapiennych nazywanych tawertynem. Jest to porowata skała osadowa, zazwyczaj przybierająca kolor biały lub czerwony i składa się z kalcytu oraz argonitu, jest tzw. odmianą martwicy wapiennej. Powstaje wskutek ubytku dwutlenku węgla w momencie, gdy podziemna woda wypływa na powierzchnię. Ciśnienie wody gwałtowanie spada wytrącając z roztworu węglan wapnia. Tawertyn już w starożytności był wykorzystywany do wyrobów naczyń czy jako materiał budowlany.
Cudowne właściwości wody.
Nie od dziś wiadomo, że woda wypływająca z wnętrza ziemi w Pamukkale ma właściwości lecznicze, a wręcz uzdrawiające. Podobno woda ma leczyć nie tylko z chorób skóry, ale również i nadciśnienie, reumatyzm choroby oczu oraz niestrawność. Ponadto w starożytności uważano, że woda odmładza, a nawet upiększa! Kto by się w takim razie nie wykąpał? Już starożytni Rzymianie o tym wiedzieli, dlatego też założyli na szczycie wzniesienia metropolię, którą nazwali "Hierapolis" co w tłumaczeniu oznacza "Święte Miasto" i chyba wcale nie trzeba tłumaczyć dlaczego... dziś można zwiedzać teren ruin Hierapolis, a widok z najwyższego stopnia w amfiteatrze rozpościera się na piękne góry. Nieopodal również znajduje się Nekropolis, czyli cmentarz, coby nie wszystkich cudowna woda uleczyła.
Ochrona Pamukkale.
Pamukkale znajduje się na terenie Parku Narodowego, a przez wpisanie 1988 roku na listę światowego dziedzictwa, jest objęte ochroną przez UNESCO. Jeszcze w latach 80. XX wieku w górnej części zbocza funkcjonowały hotele, do których prowadziła specjalnie utworzona droga. Budynki swoje zapotrzebowanie na wodę brały właśnie z pobliskiego źródła Pamukkale, co przyczyniło się do wysychania basenów oraz ich degradacji. Wtedy nie było ściśle wytyczonych ścieżek poruszania się, zatem odwiedzający mieli wolną rękę, co również zniszczyło Pamukkale. Po objęciu ochroną tego miejsca, wszystkie hotele zburzono, a drogę zlikwidowano. Aktualnie na każdym odcinku trasy znajduje się ochrona, a przed wejściem bramki biletowe.

Były plany, by zamknąć Pamukkale. Tak też się stało w 1997 roku, ale wówczas otworzono alternatywną ścieżkę zwiedzania. Co prawda wiele basenów uległo zniszczeniu, ale z pomocą człowieka, natura sobie świetnie z tym poradziła. Niektóre z nich zostały zbudowane na nowo, z betonowych formacji, ale po pewnym czasie natura ozdobiła je na nowo wapienną bielą, a dziś po betonie ani śladu.

Bilet wstępu, w 2019r. kosztował mnie, jako studentkę tutejszej uczelni 30 lir (20zł), natomiast normalny 60 lir (40zł). Godziny otwarcia to: 8:00-20:00.
Legenda.
Jedna z legend głosi, że w Pamukkale żyła kiedyś bardzo brzydka dziewczyna, której nikt nie chciał pojąć za żonę. Gdy rówieśniczki wychodziły za mąż i wychowywały dzieci, zrozpaczona panna postanowiła popełnić samobójstwo i rzuciła się z wapiennego tarasu. Wpadła do jednej z niecek wody, tracąc przytomność. Obok przejeżdżał syn lokalnego możnowładcy i zobaczywszy pannę, od razu się w niej za kochał, wkrótce biorąc z nią ślub.