Obsługiwane przez usługę Blogger.

Jordania za mniej niż 1000 zł na 5 dni!



Z początkiem marca udaliśmy się z Mateuszem do Jordanii, kraju pięknych budowli, zapierających dech w piersiach widoków oraz życzliwych i gościnnych ludzi. Jordania też nie należy do najtańszych kierunków podróżniczych, dlatego w dzisiejszym wpisie chciałabym pokazać Wam, jak można zaoszczędzić na takim wyjeździe i nie zbankrutować.


Jeśli jeszcze nie wiesz, jakich dokumentów potrzebujesz, żeby wjechać do Jordanii (z Polski), to koniecznie przeczytaj ten wpis: Jordania — to warto wiedzieć. Niezbędne dokumenty.


Loty

    Zacznijmy od najważniejszego, czyli od lotów. To, co dla jednych jest tanie, dla innych będzie drogie. Tak jest, było i będzie. Warto jednak wiedzieć, w jakich kwotach oscylują tanie bilety do Jordanii, zanim zdecydujecie się je zakupić. Czytałam dziś wpis na jednej z grup na facebooku, że Pani chce odsprzedać swój bilet do Ammanu z Poznania za uwaga - 1200 zł!!! Dla porównania, ja za bilety zapłaciłam 115 zł w obie strony (wylot z Krakowa do Ammanu, powrót natomiast z Ammanu do Modlina) od osoby. Jest różnica, prawda?


Wiza/Jordanpass

    Tutaj zaczynają się schodki. Żeby wjechać do Jordanii ze strefy Schengen potrzebujemy mieć wizę. Jednak Jordania wychodzi nam naprzeciw i wizę możemy zakupić już razem z Jordanpassem. Czym to jest? Jordanpass to taka jakby wejściówka na wszystkie płatne atrakcje w Jordanii. W skład Jordanpassa wchodzi też między innymi wiza i ostatecznie możemy sporo zaoszczędzić. Ceny różnią się tylko ze względu na ilość wejść do Petry. Koszt jordanpassa to niezmiennie 70 JOD (najtańsza wersja, czyli jedno wejście do Petry). 

    Dla przykładu — wiza kupiona osobno to koszt 40 JOD + pojedyncze wejście do Petry to koszt 50 JOD! Łącznie daje nam to 90 JOD, czyli po dzisiejszym kursie jest to około 550 zł (1 JOD = 6,12 PLN). Płacąc za Jordanpass oszczędzamy przynajmniej 20 JOD (jeśli zdecydujecie się na wycieczkę po pustyni i wiele innych atrakcji jak pustynne zamki czy zabytki w Ammanie to z pewnością przyoszczędzicie jeszcze więcej). Po dzisiejszym kursie 70 JOD to 428 PLN. No opłaca się.

    Tutaj tylko zostawię informację, że my zakupiliśmy 2 wejścia do Petry, przez co koszt Jordanpassu wzrósł do 75 JOD, a mój bank niestety policzył też sporą prowizję przy przewalutowaniu i trochę przepłaciłam, płacąc 504 zł.


Nocleg

    W tym przypadku, dla odmiany, noclegi w Jordanii nie należą do najdroższych (no chyba, że decydujemy się na hotel nad Morzem Martwym czy fancy hotel z basenem w Akabie). Jako osoba, która ceni sobie budżetowe wakacje, zdecydowanie częściej wybieram hostele. 

    Za nocleg na pustyni zapłaciliśmy uwaga — 13 zł za 2 osoby. Ciepła woda pod prysznicem, czysty i zadbany beduiński namiot, pełne wyżywienie (tradycyjna kolacja, śniadanie, herbata i szisza do woli). Przyznajcie, że taka cena aż brzmi nierealnie. Tutaj jednak trzeba wspomnieć, że Beduini zarabiają na wycieczkach po pustyni, ale sam nocleg pośrodku pustkowia, to piękne doświadczenie.

    Natomiast w Petrze za 2 noce zapłaciliśmy po 50 zł od osoby, co daje nam 25 zł na noc. Hostel znajdował się z 800 metrów od głównego wejścia do Petry, więc lokalizacja bardzo przystępna, zwłaszcza za taką cenę. My jednak zrezygnowaliśmy z drugiej nocy w hostelu na rzecz noclegu w jaskini... w środku Petry. Przygoda niezapomniana, i to bynajmniej przez widoki. Dziewczyny, nie chodźcie same na takie atrakcje. My dostaliśmy zaproszenie od jednego z "beduinów" z Petry. Jak się jednak okazało po powrocie, był to mężczyzna z kartoteką, który zgwałcił kilka turystek. Piszę to ku przestrodze. Niemniej — spaliśmy w środku Petry, wow.

    W Ammanie zapłaciliśmy 20 JOD za dwie osoby za noc. Było to jednak ogromne nieporozumienie. Żeby to zrozumieć i jakoś logicznie opisać, musiałabym stworzyć osoby wątek. Long story short - w Petrze poznaliśmy gościa, który zaprosił nas do swojego "brata" do Ammanu, który z kolei miał dać nam nocleg u siebie. Ostatecznie chciał wyciągnąć od nas trochę kasy i zapłaciliśmy te 20 JOD za - no krótko mówiąc - spelunę. Gdybyśmy wiedzieli, jak potoczą się wydarzenia, na pewno znalazłabym nam dużo tańszy nocleg. Dla zainteresowanych — na YouTube wisi vlog z tego dnia: Jordania, odcinek 4 — Czy już jestem bedouin princess?

    Okej, czyli za 4 noce w Jordanii wyszło nam około 120 zł za osobę.


Ubezpieczenie

    Czyli coś, co bywa sprawdzane na lotnisku przy odprawie celnej, ale i tak warto mieć. Zanim wybraliśmy się do Jordanii przeczytaliśmy, że kilku osobom sprawdzano ubezpieczenie, w którym był zapis po angielsku nt. ewentualnego zachorowania na Covid-19. Takie ubezpieczenie w najtańszej wersji kosztowało mnie 34 zł (jako osobę, która skończyła już 26 lat).


Transport

    Jordania nie jest wielkim krajem. Z Ammanu na pustynię Wadi Rum jest około 320 km. Te odległości pomiędzy atrakcjami są naprawdę niewielkie, ale mimo wszystko trzeba wziąć poprawkę na częstotliwość jazdy autobusów. Możecie też zdecydować się na transport taksówkami, które zawiozą Was w każde miejsce. 

    Jednak zdecydowana większość decyzuje się na wypożyczenie auta, co jest świetnym pomysłem - szczególnie jeśli jedziecie większą ekipą i możecie podzielić koszty podróży na kilka osób. My wybraliśmy AUTOSTOP, który działa w Jordanii fenomenalnie! Dlatego tutaj koszt podróży wyniósł nas 0 zł.


Internet

    Na lotnisku w Ammanie wybraliśmy najlepszą ofertę z sieci Umniah, która oferowała 30 GB internetu na 10 dni, za 10 JOD. Podzieliliśmy koszty na dwie osoby i mój telefon pełnił formę rutera (podobne rozwiązanie zastosowaliśmy z Marcinem w Kijowie). 10 JOD to było wówczas 65 zł (kurs był bardzo wysoki bo 1 JOD = 6.51 PLN).

    Przed kupnem karty sim polecam przejść się po wszystkich dostępnych stanowiskach trzech różnych sieci i porównać ich oferty. Często różnią się pod względem ilości dostępnych GB internetu do wykorzystania i ceną za taki pakiet.


Jedzenie

    Jak pisałam w poprzednim wpisie o Jordanii — mi podczas wyjazdów w zupełności starcza budżetowe jedzenie. W tym przypadku było podobnie. Podczas pobytu w Jordanii żywiłam się głównie zrolowanymi plackami wypełnionymi falafelem, frytkami i serem. Do tego w moim krwiobiegu na dobre zadomowiła się jordańska kawa z kardamonem i herbata z miętą. Koszt takiego placka to ok. 1-1,5 JOD, natomiast kawa ok. 1 JOD — nas tą kawą jednak poili wszyscy kierowcy, a herbatę podawali właściciele knajp co rusz proponując dolewkę "na koszt firmy".

    W Ammanie taki porządny obiad, czyli micha przyprawionego ryżu, dużo warzyw, surówek i mięsa, postawiły te szemrane typy, a obiad przygotowywany po beduińsku czyli masa warzy grillowanych na ognisku zjedliśmy w Petrze, tak wyszło, że też na koszt niepewnych mężczyzn.


Wycieczka po pustyni

    Taki trip jeepem z napędem 4x4 po pustyni to też nie najtańsza atrakcja. Normalnie usłyszycie cenę od 35 do 45 JOD (po dzisiejszym kursie to od 214 zł do 275 zł || 1 JOD = 6,12 PLN) . Jeśli połączycie wycieczkę z innymi osobami (bodajże maksymalnie do 6 osób w samochodzie) cena ostateczna za osobę będzie nieco niższa. My w ten sposób właśnie poznaliśmy Marka, którego później odwiedziliśmy w Szwajcarii. Jednak spróbowaliśmy też swoich sił w negocjacjach i ostatecznie zapłaciliśmy po 25$ za osobę, co wyniosło nas 112 zł za osobę!


Inne wydatki

    Do innych wydatków należą między innymi: zakup biletu na pociąg do Krakowa z Warszawy, skąd mieliśmy wylot = 68 zł bilet normalny, pamiątki m.in. przyprawy 6,7 zł, beduińska chusta za 3 JOD. Jednak tych kosztów nie biorę pod uwagę przy podsumowaniu podróży.


Ostateczne podsumowanie

    Za cały 5 dniowy pobyt w Jordanii (bez pamiątek, ale doliczając bilet do Krakowa) zapłaciłam 985 zł!!! Uważam to za bardzo dobrą cenę😉


PS Ja niestety do całego kosztu muszę doliczyć jeszcze 200 zł, bo zostaliśmy oszukani przez Mosaba z Ammanu i taksówkarza, ale o tym będzie ostatni vlog na moim kanale. Gorąco zachęcam do subskrybcji: Pies to zwiedzał.

Obejrzyj również całą serię vlogów z Jotrdanii!



Jordania

Jaką trasę wybrać na (pierwsze) Camino?

    Jest kilka szlaków prowadzących do Composteli i każdy z nich ma swoją nitkę pociągniętą w najróżniejsze zakątki świata. Różnią się długością, trudnością, popularnością, a także atrakcyjnością pod względem infrastruktury czy widoków. Zatem jaką trasę wybrać na swoje (pierwsze) Camino?

    Jeśli jeszcze nie wiesz, czym jest Camino de Santiago, koniecznie przeczytaj ten wpis: Camino de Santiago — historia, symbole, compostelka, credencial i sellos.


1. Camino Frances

    Jest to od wieków najpopularniejszy szlak prowadzący do grobu Świętego Jakuba, ale co ciekawe — nie powstał jako pierwszy. Już w średniowieczu zyskał ogromną popularność, dzięki czemu na trasie możecie zobaczyć (niemalże w każdej miejscowości) zabytki sięgające nawet XII wieku! Dzisiaj Camino Frances uważany jest za szlak tradycyjny i wybiera go aż 55% pielgrzymujących. Dlaczego "Frances"? Ponieważ szlak ten dzisiaj swój oficjalny początek ma w małej miejscowości St. Jean Pied de Port we Francji, leżącej u stóp Pirenejów... którymi zapewne będziecie maszerować, jeśli zdecydujecie się na ten szlak. Niegdyś początek drogi francuskiej był w uwaga — Paryżu!

    Szlak usytuowany jest w północnej części Hiszpanii i przebiega przez takie tereny jak Navarra, La Rioja, Castilla y León oraz Galicja. Różne źródła podają różną długość trasy i za najbardziej zbliżoną do prawdy uważa się 850 km — mowa tutaj o trasie od SJPDP do Santiago.

    Widokowo trasa jest bardzo zróżnicowana. Jeśli zdecydujecie się przejść całą odległość zaczynając we Francji, a tam wybierając trasę Napoleońską czyli szlak prowadzący przez Pireneje, to już pierwszego dnia zachwycicie się pięknem i mocą natury. Pierwszy dzień będzie nie tylko malowniczy, ale równie wymagający. Spore przewyższenia, zmieniająca się pogoda i temperatura w górach, czasem wędrówka po drodze asfaltowej, a czasem po luźno leżących kamieniach może okazać się ciężkim doświadczeniem. W połowie pielgrzymki doświadczycie zjawisko mesety, czyli bezkresnych pustkowi, ciągnących się aż po horyzont, bez drzew po drodze. Na tym płaskowyżu latem temperatury potrafią sięgać nawet do 40*C. Natomiast wchodząc do Galicji uderzy Was wilgotne powietrze, bujna roślinność i zieleń w każdym odcieniu. 

    Zdecydowanie polecam Camino Frances na swoje pierwsze Camino. jest to trasa, którą sama przeszłam, debiutując na drodze jakubowej.

Camino Frances

2. Camino del Norte

Czyli innymi słowy — Droga Północna, zwana też Camino de la Costa czy Ruta de la Costa. Swój początek ma w Kraju Basków (Pais Vasco) w mieście San Sebastian. Szlak wymagający ze względu na swoje ukształtowanie terenu. Ciągnie się nadmorskim wybrzeżem przez Kraj Basków, Kantabrię, Asturię i w końcu przez Galicję. Panuje tam duża wilgotność powietrza, dzięki czemu na swojej trasie zobaczycie przepiękną roślinność.

    Jak już wspomniałam, szlak ten jest wymagający przez częste wzniesienia na drodze. Wynagrodzą Wam to jednak widoki na każdym kroku — z prawej strony Zatoka Biskajska, natomiast z lewej Góry Kantabryjskie Prawdopodobnie jest to najpiękniejsza widokowo trasa ze wszystkich szlaków Camino. W przeciwieństwie do pozostałych szlaków w Hiszpanii - ten często biegnie drogami asfaltowymi.

    Na tym szlaku spotkacie zdecydowanie mniej pielgrzymów, a co za tym idzie - infrastruktura również będzie mniej rozwinięta (mniejsza ilość albergue i miejsc do spania). Według informacji, które udało mi się ustalić, odległość ostateczna z miejscowości San Sebastian do Santiago to widełki między 820 km, a 1115 km.

Camino Frances

3. Camino Primitivo

    Ulubiony szlak wszystkich Hiszpanów! Nie należy do najdłuższych (314 km), ale wiedzie przez wymagające tereny, więc wielu pielgrzymom może sprawić trudności. Co ciekawe, Primitivo nie tłumaczymy, że szlak jest prymitywny (bo tak by wychodziło pierwsze skojarzenie), jest to natomiast szlak pierwotny. Powstał jako pierwszy, gdy reszta Hiszpanii była pod panowaniem Maurów. Tą drogą wędrowali pierwsi pielgrzymi już w IX wieku. Jak głosi legenda — wędrowanie tą drogą zapoczątkował sam Król Austrii Alfons II Cnotliwy.

    W dużej mierze szlak ten prowadzi przez tereny górzyste, czasem przez pola i drogi szutrowe. Całość dopełnia niesamowita zieleń tamtejszej roślinności. Warto wziąć pod uwagę swoje umiejętności podczas wyboru tej trasy, gdyż odcinki nierzadko bywają długie z wieloma wzniesieniami po drodze.

Camino Frances


4. Camino Ingles

Wędrówkę tym szlakiem zapoczątkowali pielgrzymi pochodzący z Wielkiej Brytanii,  Irlandii czy krajów skandynawskich, jak Norwegia, Finlandia czy Szwecja, dopływając łodziami do takich miejscowości jak Ferrol (119 km) czy A Coruña (75 km). Stąd też się wzięła nazwa szlaku Camino Ingles, co oznacza Drogę Angielską. Jest to najkrótszy szlak spośród wszystkich tras na Camino de Santiago.

    Okej, wiemy już, że trasa z A Coruña liczy sobie 75 km, więc czy dostaniemy compostelkę po przejściu tego szlaku wiedząc, że trzeba spełniać warunek przemarszu 100 km? Tak! Od niedawna istnieje opcja otrzymania compostelki z tego szlaku, ale trzeba spełnić kilka warunków:

  • pielgrzym musi przejść brakujące 25 km w swoim kraju;
  • musi odwiedzić miejsce kultu związane ze Świętym Jakubem w swoim kraju;
  • pokonać 75 km z A Coruñi do Santiago de Compostela;
  • posiadać i posługiwać się oficjalnym credencialem (co to credencial? przeczytaj TUTAJ)
  • zbierać minimum 2 pieczątki dziennie
    Kiedy ruszyć na szlak Camino Ingles? Sezon na tym szlaku trwa od kwietnia do października. Poza sezonem częściej spotkamy deszcz, lecz raczej nigdy śnieg. 
    Zdecydowanie można brać szlak angielski pod uwagę planując swoje pierwsze Camino.
Camino Frances


5. Camino Portuguese
    Camino de Santiago to nie tylko szlaki hiszpańskie. Poza głównymi, wymienionymi wyżej, które mają swoje kontynuacje dalej w Europie i dziś już można zacząć pielgrzymkę z każdego miejsca w Europie, istnieje również główny szlak portugalski. Ma on trzy warianty — najkrótszy centralny (ok. 225 km
), następnie de la Costa (ok. 325 km) prowadzący wzdłuż wybrzeża, często odbijający wgłąb lądu, oraz Litoral, który prowadzi przy samym oceanie.
    Jest to najpopularniejszy szlak, zaraz po Camino Frances, wśród pielgrzymów z całego świata. Większość z nich swoją wędrówkę rozpoczyna w Porto, ale również i z Lizbony czy z Faro. Ponadto szlak ten jest niesamowicie piękny (osobiście nie byłam, ale tak powiadają Ci, którzy go przeszli). Nie raz zachwyci Was piękno trasy, zwłaszcza podczas odcinków nadbrzeżnych. Trasa jest w głównej mierze płaska, przez co będzie zdecydowanie lepsza dla osób, które nie czują się na siłach wybrać szlaków przez górzyste tereny.

___________
Drogi Czytelniku — a Ty którą trasą planujesz wyruszyć na Camino?

Hiszpania

Camino de Santiago — historia, symbole, compostelka, credencial i sellos.


Camino znaczy droga, Santiago z hiszpańskiego oznacza natomiast imię - Jakub, lub jak kto woli Sant Iago — Święty Jakub. Dlatego Camino de Santiago to oficjalna nazwa szlaku pielgrzymkowego przez Hiszpanię do grobu św. Jakuba Starszego Apostoła. Grób ten z kolei (jak podają wierzenia), znajduje się w Galicji, a dokładniej w miejscowości Santiago de Compostela. Nazwa Compostela ma swoje korzenie w łacińskim wyrażeniu "campus stellae" — pole gwiazd.

Jest to niesamowite powiązanie z wizją pustelnika o imieniu Pelayo, który w 813 roku, podczas nocnych wędrówek ujrzał deszcz spadających gwiazd na pobliskie wzgórze. Zdumiony tym zjawiskiem pobiegł na miejsce wskazane przez gwiazdy i ujrzał spoczywające na ziemi szczątki, jak się okazało — św. Jakuba, jednego z 12-tu Apostołów Chrystusa, brata samego Ewangelisty Jana.

Święty Jakub zginął w 44 roku i po jego śmierci dwóch uczniów przewiozło jego ciało łodzią prowadzoną przed aniołów do miasta Iria Flavia, dzisiejszego Padron znajdującego się na trasie portugalskiej (więcej o trasach później). Szczątki zostały pochowane dokładnie tam, gdzie osiem wieków później odnalazł je Pelayo.

Gdy Król Alfons dowiedział się o odkryciu, postanowił zlecić wybudowanie kaplicy we wskazanym miejscu, a następnie ufundował jej powiększenie, chcąc przyciągnąć jak najwięcej pielgrzymów z całego świata.


Złoty wiek pielgrzymek do Santiago de Compostela rozpoczął się wraz z budową romańskiej katedry w 1078 roku. Najbezpieczniejsza i jak się dzisiaj uważa — pierwotna trasa Camino de Santiago przebiegała wzdłuż dzisiejszej Camino del Norte i Camino Primitivo. Dopiero nieco później zostaje opracowana trasa Camino Frances przez króla Sancho Wielkiego i Alfonsa VI, przebiegając przez ich terytoria dzisiejszej Navarry i Leon, po wyzwoleniu terenów spod władzy Maurów.

By zwiększyć bezpieczeństwo na szlakach i tym samym zachęcić pielgrzymów do wędrówki (a za tym szło osiedlanie się ludzi wzdłuż szlaków, rozwój miast i gospodarki, zwiększenie populacji kraju, co miało znaczny wpływ na obronę terytorium przed Maurami) budowano na szlakach kościoły, klasztory, szpitale, mosty — w większości tę infrastrukturę można podziwiać po dziś dzień.



Symbole
Współcześni pielgrzymi idący szlakami do Santiago, podążają za żółtymi strzałkami oraz muszlami umieszczonymi w przeróżnych miejscach na drodze. To niesamowite, jak wędrowcy ufają zwykłym znakom i strzałkom kierującym do samego Świętego Jakuba.

Dlaczego muszla? Otóż pielgrzymkowy szlak nie miał swojego końca w Santiago de Compostela. Ciągnął się jeszcze przez kolejnych 100 kilometrów, do średniowiecznego "końca świata", czyli dzisiejszego przylądka Fisterra (pol. Finisterra). 

W czasach pierwszych pielgrzymek nie wystawiano Compostelki, czyli znanego nam z czasów obecnych dokumentu potwierdzającego przebycie drogi. Pielgrzymi musieli w inny sposób potwierdzić swoją wędrówkę. Udawali się do Fisterry, gdzie ocean spotyka się z ziemią. Na znak odbytej pokuty i oczyszczenia z grzechów, palili swoje ubrania na pobliskiej plaży, zostawiając za sobą wszystko to, co materialne i złe. Miało to wydźwięk mocno symboliczny i jakże prawdziwy. Ale to nie wszystko. Po zakończeniu tego obrządku, pielgrzymi zabierali z plaży muszlę, charakterystyczną dla tego regionu. Zabierali ją ze sobą do swoich domów na znak ukończenia drogi. W ten sposób muszla, jako symbol, szybko zdobyła rozgłos, a przez kolejne wieki zaczęła być wykorzystywana jako oficjalny symbol drogi Świętego Jakuba.

Compostelka
To nic innego, jak dokument potwierdzający przebycie drogi. Już w średniowieczu wystawiano pierwsze Compostelki na znak ukończenia trasy. Dokument był sporządzany ręcznie, na starym pergaminie, pisany po łacinie, w którym były zawarte takie informacje jak imię i nazwisko pielgrzyma, a także data jego otrzymania, czyli dzień dotarcia do Santiago de Compostela. W czasach obecnych, by otrzymać Compostelkę, należy przejść minimum ostatnie 100 km, dlatego wiele osób startuje z miejscowości Sarria, znajdującej się w Galicji na trasie Camino Frances i tam rozpoczyna swoją wędrówkę (100 km to około trzy dni marszu).

Samo przejście drogi nie wystarczy, by otrzymać Compostelkę. Po drodze trzeba zbierać sellos (pieczątki) do swojego credenciala (paszportu pielgrzyma). Przez całą trasę wystarczy jedna pieczątka dziennie, natomiast na ostatnich 100 km - minimum 2 pieczątki dziennie.


Czym jest credencial?
To paszport pielgrzyma, który nabywamy na samym początku trasy. Jego koszt to około 2€ i możemy go kupić między innymi w punktach pielgrzyma/biurze pielgrzyma. Naszym zadaniem jest zbieranie po drodze sellos, czyli pieczątek. Ich zadaniem jest potwierdzenie, że całą trasę idziemy o własnych siłach, a nie podjeżdżamy. Na ich podstawie jest wydawana Compostelka, a także dla chętnych certyfikat przejścia konkretnej liczby kilometrów, również sporządzony po łacinie (dodatkowo płatny).

Gdzie szukać sellos?
Wcześniej wspomniane sellos, to z hiszpańskiego pieczątki (podwójne "ll" czytamy jako "j", czyli sejos). Wiele osób zastanawia się, gdzie ich szukać, a to nic prostszego! Takie pieczątki znajdziemy dosłownie wszędzie. Z doświadczenia polecałabym szukać przede wszystkim w tych zabytkowych kościołach, które znajdują się na trasie - mają najpiękniejszy design. Ponadto znajdziecie je w biurach pielgrzyma, punktach informacji, jeśli jesteście w małej miejscowości to pytajcie w knajpach i barach, na policji, w przydrożnych straganach. Osoby nocujące w albergach (schroniskach) będą mogły nabyć pieczątkę na miejscu w recepcji.

––––––––––––

Co dla Was jest największym zaskoczeniem z tego wpisu? Wiedzieliście o tych wszystkich symbolach związanych z drogą Świętego Jakuba?
Hiszpania